Cena złota – jak kształtowała się przez lata?

17 czerwca, 2022 Wyłączono przez Dawid
Cena złota – jak kształtowała się przez lata?
Cena złota, podobnie jak ceny innych surowców, nieustannie się zmienia. Jest ono notowane na światowych giełdach, a na kurs wpływa masa czynników począwszy od popytu i podaży, na sytuacji gospodarczej, geopolitycznej czy inflacji skończywszy. Jak jednak wyglądało to na przestrzeni lat?

Fot. Goldenmark

Notowania złota, jakie dziś znamy, mają stosunkowo krótką historię. W 1971 roku amerykański prezydent Richard Nixon podjął decyzję, że (podobno chwilowo) złoto nie będzie już powiązane z dolarem. Zakończył tym samym okres, który zapoczątkowała II wojna światowa oraz konferencja w Bretton Woods (1944), gdzie podjęte zostały decyzje dotyczące finansowego porządku.

W Bretton Woods ustalono mianowicie, że najważniejsze waluty będą wyceniane w stosunku do dolara amerykańskiego, zaś kurs dolara będzie ściśle powiązany ze złotem. Nie upoważniało to jednak obywateli amerykańskich do tego, by pójść do banku i wymienić swoje dolary na złoto, gdyż na mocy Rozporządzenia Wykonawczego 6102 z 1933 roku, obywatele złota posiadać nie mogli.Kurs złota był zatem do 1971 roku ustalany na sztywno, w zależności od potrzeb – przez większość czasu było to 35 USD za uncję, jednak od 1970 roku, cena ta była kilkukrotnie podnoszona. W końcu, w efekcie zawirowań gospodarczych, których tłem była wojna w Wietnamie, rosnąca inflacja, ale przede wszystkim dlatego, że system z Bretton Woods nie do końca spełniał swoje zadania, złoto zostało \\\\\\\\”uwolnione\\\\\\\\”. Banki dostały możliwość drukowania pieniędzy bez pokrycia, ale cena złota zaczęła być ustalana rynkowo. Wkrótce także Gerald Ford podpisał ustawę uchylającą Rozporządzenie Wykonawcze 6102, co sprawiło, że obywatele zaczęli złoto kupować, a jego rozpoczęła swój długi marsz w górę, który trwa do dziś.

Cena złota a kryzys lat 70.

Jeżeli przyjrzymy się notowaniom złota w XX wieku, zauważymy, że do lat 70. kurs był niemal płaski (ustalony urzędowo). Później jednak, po oddzieleniu złota od dolara i uchylenia rozporządzenia wykonawczego 6102, o cenie kruszcu decydował rynek – ludzie, którzy pragnęli chronić swoje oszczędności przed inflacją. Nie bez przyczyny wyemitowana w 1967 roku w RPA, pierwsza moneta bulionowa – Kurgerrand – odniosła tak gigantyczny sukces (zwłaszcza w USA). Zbiegło się to z otwarciem możliwości inwestowania w złoto i kryzysem gospodarczym. W momencie szczytowym, przypadającym na styczeń roku 1980, uncja złota na giełdzie kosztowała już prawie 678 dolarów. Złoto kosztowało ponad 1800 proc. więcej niż dekadę wcześniej!

 

Trzy dekady spokoju

W 1992 roku Francis Fukuyama ogłosił \\\\\\\\”koniec historii\\\\\\\\”. Rozpadł się Związek Radziecki, świat był u progu stanu wiecznego spokoju i bezpieczeństwa. Dziś już oczywiście wiemy, że to nieprawda, jednak lata 90. to środek niemalże trzech dekad, kiedy kurs złota nie przekraczał 488 dolarów w górę i 256 w dół. Można powiedzieć, że były to niemal trzy dekady flauty, choć dobrze wiemy, że w tym okresie działa się cała masa rzeczy. I choć rzeczywiście upadek Związku Radzieckiego napawał wielu ludzi optymizmem, w tle toczyły się nieubłagane procesy historii: rozpad Jugosławii, liczne konflikty na Bliskim Wschodzie, dojrzewanie islamskiego fundamentalizmu, który Amerykanie zaszczepili w trakcie radzieckiej interwencji w Afganistanie. Wszystko to działo się jednak z dala od finansowego centrum świata, czyli Wall Street.

Zimny prysznic przyniósł dopiero 11 września 2001 roku. Amerykanie weszli do Afganistanu, a później również do Iraku. W Stanach Zjednoczonych rozkwitała bańka mieszkaniowa, która zapoczątkowała kryzys sub-prime. Rok 2008 przyniósł gwałtowne zawirowania gospodarcze o skali globalnej.

Kryzys 2008 i otwarcie puszki Pandory

Gdy w 1971 roku Nixon \\\\\\\\”tymczasowo\\\\\\\\” oddzielił złoto od dolara, nie tylko uwolnił kurs złota. Uwolnił też bankierów centralnych od konieczności pokrywania złotem każdego wydrukowanego dolara. Oznaczało to, że mogli oni (choć nie musieli) drukować pieniądze zupełnie bezkarnie. Długo jednak opierali się tej pokusie. Przynajmniej do momentu, gdy upadł Lehman Brothers i amerykański system bankowy był zagrożony.

 

QE, czyli quantitative easing, czyli luzowanie ilościowe, czyli… właściwie, dlaczego nie można nazwać rzeczy po imieniu? Dlaczego nie można powiedzieć \\\\\\\\”dodruk pieniądza\\\\\\\\”? Może właśnie dlatego, że jest to miecz obosieczny – na bardzo krótką metę jest on w stanie uratować gospodarkę dostarczając na rynek płynność. Jednak to działa jak narkotyk – efekt przestaje działać, gdy tylko zakręcimy kurek z gotówką. Zaś skutkiem ubocznym jest deprecjacja pieniądza czyli de facto inflacja. Kurs złota po 2008 roku wystrzelił z 655 dolarów do 1 825 w sierpniu 2011. Inwestorzy tłumnie rzucili się na sztabki i monety, by ratować swój majątek.

QE stosował jako pierwszy Bank Japonii, już od 2001 roku, w ramach walki z recesją. Jednak można śmiało powiedzieć, że w porównaniu z późniejszymi dodrukami, \\\\\\\\”luzowanie ilościowe\\\\\\\\” w Japonii występowało na niewielką skalę. W USA od listopada 2008 roku miał miejsce program QE1, w ramach którego na rynek wypuszczono łącznie 2,1 bln USD. W ramach kolejnych programów QE2 (600 mld USD) i QE3, w ramach którego drukowano najpierw 40 mld USD miesięcznie, a później nawet 85 mld USD.

Kolejna pauza strategiczna i COVID

Po 2013 roku, wraz z postępującą stabilizacją, przyniósł także stabilizację kursu złota. Pomiędzy 2013, a 2019, cena złota poruszała się w korytarzu pomiędzy 1 060 a 1 500 USD. Naturalnie nie jest tak, że nic się nie działo. W 2014 roku zaczęło dziać się źle na Ukrainie, a Rosja anektowała Krym. Mieliśmy także całą serię wydarzeń na Bliskim Wschodzie, występujących pod nazwą Arabska Wiosna oraz początek wieloletnich wojen w Syrii i Jemenie. Niemniej jednak rzeczy te działy się w pewnym oddaleniu od finansowego centrum świata, czyli Wall Street, które korzystało z dobrodziejstw taniego pieniądza i niskich stóp procentowych – hossa trwała nieprzerwanie, praktycznie od dołka, który giełda zaliczyła tuż po kryzysie.

Źle zaczęło się dziać, gdy Donald Trump wypowiedział wojnę handlową Chińczykom. Jeszcze gorzej, gdy zaczęła się pandemia COVID-19. Dodruk pieniądza wrócił na skalę, jakiej jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Cena złota w wielu walutach odnotowała historyczne maksima. W lipcu 2020 roku uncja złota na giełdzie kosztowała 1 971 dolarów. W rodzimej walucie prawdziwy szczyt przypadł jednak 8 marca 2022 roku, dwa tygodnie po rozpoczęciu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Było to 9 198 złotych.

 

Jaka będzie przyszłość?

Historia rysuje nam pewien trend – banki centralne rozwadniają gotówkę, by ratować się z kłopotów. Wraz z deprecjacją waluty fiducjarnej, twarda waluta – złoto, zyskuje, a raczej utrzymuje swoją prawdziwą wartość.

Biorąc pod uwagę ostatnie 50, 100 lat, można postawić hipotezę, że raczej niewiele w tej materii się zmieni: będziemy obserwowali naprzemiennie okresy spokoju i okresy wstrząsów, kiedy waluty będą się osłabiać, a złoto – względem tych walut – umacniać. Zmiana tego stanu rzeczy wymagałaby totalnej przebudowy systemu walutowego, a to najpewniej raczej się nie wydarzy.

Bartosz Adamiak, Goldenmark